wtorek, 19 sierpnia 2025
Ścieżka Sztyletów - Robert Jordan
niedziela, 17 sierpnia 2025
How dare you?! - sezon 1
niedziela, 3 sierpnia 2025
Korona Mieczy - Robert Jordan
Po uwolnieniu się z niewoli Aes Sedai Rand wraca do Cairhien, gdzie musi uporządkować bałagan jaki spowodowało jego zniknięcie. Nynaeve i Elayne kontynuują poszukiwania Czary Wiatrów. Egwene umacnia swoją pozycję jako Zasiadająca na Tronie Amyrlin. Moghedien ucieka z Salidaru. Tymczasem Lord Kapitan Komandor Synów Światłości zostaje zamordowany…
Książka w porównaniu do poprzedniczek nie jest długo, ma niecałe 900 stron (tak, kilka poprzednich tomów wypaczyło moje postrzeganie w tej kwestii). Dzieje się w niej w zasadzie niewiele, nie licząc końcówki, gdzie akcja gwałtownie przyspiesza. Niby powinnam przywyknąć do powolnego tempa akcji jeśli chodzi o tę serię…
Na pewno ciekawy jest wątek Randa, który przez poprzednie tomy przywykł do głosu Lewsa w swojej głowie. Teraz Lews ucichł, a Rand zastanawia się czy nie był on jedynie wytworem jego pogrążającego się w szaleństwie umysłu. Ciekawie było też w tym tomie obserwować jak Rand nagina rzeczywistość do swojej woli jako ta’veren.
Interesującą wydaje się postać Cadsuane, wiekowej Aes Sedai, która cieszy się ogromnym szacunkiem wśród pozostałych Sióstr. Jej motywy są owiane tajemnicą, ale jest to zdecydowanie bardzo charyzmatyczna bohaterka.
Ogólnie mam spory problem z podejściem kobiet do mężczyzn w tym tomie. Szczególnie w wątku Mata. Biedny chłopak został osaczony przez królową Tylin, która nie uznaje słowa „nie”. Irytuje tu szczególnie bagatelizowanie i śmiech ze strony otoczenia, szczególnie Elayne. Ja wiem, że to było pisane w innych czasach, z inną wrażliwością, ale jednak nie uważam za zabawne, że kobieta zaciąga siłą faceta do łóżka. Zwłaszcza, że nie zgadzam się z tym, że Mat dostał za swoje, bo owszem, on jest kobieciarzem, ale nigdy nie narzucał się kobiecie, która nie była zainteresowana.
Z podejściem Nynaeve do Lana też mam problem, acz nie aż tak duży. Po prostu dziewczyna czasem przesadza. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy to, że Lan się w niej zakochał nie wynika z jego skłonności samobójczych. Ogólnie to ja nawet Nynaeve lubię, ale niech ta kobieta nauczy się choć trochę panować nad sobą! Kobieto, to twój ukochany a nie worek treningowy! Ja rozumiem, że chłop zasłużył na opieprz, bo mnie też wkurza, ale nie trzeba się od razu z łapami wyrywać!
Z pozytywów zaś podobał mi się wpływ jaki na Elayne wywiera Aviendha. Podejście Aielów w kwestii honoru jest specyficzne, ale dobrze, że księżniczka w końcu zauważyła, że coś z Nynaeve zawdzięczają Matowi. Cudowny jest wątek przyjaźni Mata z Birgitte. Ja ogólnie lubię motyw przyjaźni kobieciarza i kobiety, której on w ogóle nie traktuje jako obiektu seksualnego.
Podoba mi się też relacja Randa z Min. W ogóle Min wydaje mi się ze wszystkich dziewczyn Randa najsensowniejsza.
Trochę nie rozumiem jaki był plan Randa na pokonanie Sammaela, że wysyłał armie do Łzy… Znaczy, rozumiem, że to jakoś miało odwrócić uwagę Przeklętego, ale te armie szły dwa tomy, najpierw wysłał Mata, potem go odwołał, potem Perrina… A na końcu z tego co zrozumiałam to nie miało wcale znaczenia, bo fortel nie wypalił? No poplątane.
Interesujący jest też wątek Kręgu, na trop którego wpadają Nynaeve i Elayne.
Zaś jeśli chodzi o Tar Valon… Ja się pytam jak Elaida, kobieta, która ma zdolność Przepowiadania może być tak durna i pozbawiona wyobraźni?! Toż jak rozdawali inteligencję, to ona nawet w kolejce nie stała! No i bawi mnie, że w sumie teraz robi to samo za co obaliły Siuan, tylko głupiej.
Zakończenie było intrygujące, zaczyna się nowy dla Randa etap, a dawni wrogowie wracają.
Do polskiego tłumaczenia nie mam większych zastrzeżeń, no za tym, że czasem w dialogach brakuje myślników, co sprawiło, że ciężko było zrozumieć niektóre wypowiedzi. No i oczywiście dalej mnie to łono irytuje. Niech mi to ktoś rozpisze anatomicznie!
W każdym razie, książkę czytało się dobrze, chociaż nie była przepełniona akcją. Mam wrażenie, że to samo można by zmieścić na o wiele mniejszej ilości stron.