„Rycerz” to pierwszy tom „Serii o Świętym Graalu” Bernarda Cornwella. Fabuła jakoś szczególnie odkrywcza nie jest. Jeśli ktoś zna twórczość tego autora to wie czego się spodziewać.
Thomas jest świetnym łucznikiem, w dodatku inteligentnym. Niby obiecał ojcu, że odnajdzie ukradzioną relikwię, ale za bardzo nie kwapi się do wypełnienia przyrzeczenia. Muszę przyznać, że polubiłam go dużo bardziej, niż Uhtreda z „Ostatniego królestwa”, który to w pewnym momencie stał się niezwykle irytującą postacią. Thomas, jak na razie, wykazuje dużo większą zdolność do autorefleksji, a fakt, że seria ,a zaledwie cztery tomy napawa nadzieją, że autor nie zdąży tego zepsuć.
Z ważniejszych postaci mamy jeszcze Jeanette, młodą wdowę po bretońskim hrabim, sir Simona Jekylla, ubogiego rycerza, który pragnie na wojnie zdobyć majątek i ma problemy ze zrozumieniem słowa „nie”, dowódcę łuczników Willa Skeata, Eleanor, dziewczynę, którą Thomas ratuje przed pohańbieniem i jej ojca. Ciekawymi postaciami są jeszcze żydowski medyk Mordecai i ojciec Hobbe, ksiądz bardzo nalegający na to, by Thomas wypełnił swoją przysięgę. Ten ostatni kradnie praktycznie każdą scenę, w której się pojawia, wnosząc humor do tej historii. No i oczywiście w tle przemyka tajemniczy Harlequin, kuzyn Thomasa odpowiedzialny za kradzież włóczni.
Książka ta bardziej wstępem do właściwej historii. Owszem, główny jej wątek zostaje rozwiązany, jednak widać, że w tle majaczy się dużo większy spisek. Na razie jednak autor skupił się przede wszystkim na opisie przemarszu wojska przez wrogą krainę. I trzeba przyznać, że opis ten wydaje się całkiem trafnie oddawać rzeczywistość działań wojennych. Książka pełna jest przemocy, nie tylko bitew, ale przede wszystkim gwałtów i rabunków na cywilach. Nie jest to co prawda opisane z pornograficzną przesadą, ale też autor lukruje. Same zaś bitwy… Powiem tak, nie będę oceniać ich realizmu, bo się po prostu na tym nie znam. Jednak opisane są w taki sposób, że człowiek czuje się, jakby tam był.
Największy zarzut mam do samego zakończenia, bo miałam odczucie, że zebranie wszystkich istotnych postaci w jednym miejscu w tym samym czasie było zbyt wielkim zbiegiem okoliczności.
Ogólnie uważam „Rycerza” za udane otwarcie cyklu i biorę się za kolejne tomy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz