Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo: HI:STORY
Powiem tak, mam problem z tym tomem. Z jednej strony czytało mi się go bardzo dobrze, jak zresztą większość książek Cornwella. Ale z drugiej, tyle rzeczy mnie tu zirytowało…
Po pierwsze uczucia Thomasa do Geneviere, czyli domniemanej heretyczki. W sumie nie tyle przeszkadza mi to, że chłopak tak szybko się w niej zakochał, co fakt, że tak szybko zapomniał o Jeanette. Poważnie, panie autorze, przez dwa poprzednie tomy Thomas był zakochany w pięknej hrabinie i nagle całkowicie przestał o niej myśleć? W całym „Heretyku” Jeanette jest wspomniana tylko w jednym akapicie, króciutkim w dodatku! Nie dostaliśmy żadnego podsumowania jej wątku, nic o tym jak potoczyły się jej losy po zakończeniu „Włóczęgi”. Ja nie oczekiwałam, że o się z nią ożeni czy, że będzie o niej myślał non stop, ale jakaś klamra narracyjna by się tutaj przydała po prostu.
Drugi problem mam zaś z całym wątkiem Robbiego Douglasa. W poprzednim tomie był on bardzo dobrym przyjacielem dla Thomasa, a w tym zdradza go dlatego tylko, że spodobała mu się ta sama dziewczyna. A do tego jeszcze zachowuje się kompletnie jak idiota.
Z pozytywów bardzo spodobała mi się postać opata Plancharda, bardzo porządny człowiek i w dodatku rozsądny. Ciekawa była też intryga z fałszywym Graalem i rozwiązanie kwestii tego prawdziwego.
Muszę przyznać, że w czasie czytania parę razy sprawdzałam czy czytam dobrą książkę, bo chociaż jest przedostatni tom to autor zamyka w nim wszystkie wątki. Dochodzi tu do ostatecznej konfrontacji z Harlequinem, kwestia Graala zostaje zamknięta, część ważnych postaci ginie.
Trzeba też zaznaczyć, że jest to najmniej historyczny z dotychczasowych tomów. Jedynie w prologu autor opisuje autentyczne wydarzenia. Historia przez to ma mniejszą skalę i jest bardziej osobista.
Ogólnie jest to dobra książka, tylko działania bohaterów miejscami irytują. Czyta się przyjemnie. Jestem ciekawa jak wypadnie ostatni tom, bo szczerze mówiąc, historia po trzecim tomie sprawia wrażenie kompletnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz