niedziela, 16 lutego 2025

Łucznik - Bernard Cornwell

Tytuł: Łucznik
Cykl: Seria o Świętym Graalu
Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo: HI:STORY
Gatunek: historyczne

Minęło kilka lat odkąd Thomas z Hookton odnalazł Świętego Graala. Obecnie, znany jako Bâtard, dowodzi oddziałem, najemników stacjonującym w Castillon d’Arbizon. Łucznik otrzymuje od swojego seniora, hrabiego Northampton misję odnalezienia La Malice, miecza świętego Piotra. W międzyczasie Thomas ratuje hrabinę Bertille z rąk jej męża, co skutkuje ściągnięciem na niego kłopotów w postaci pewnego przepełnionego ideałami rycerza.

Tak jak się spodziewałam po zakończeniu poprzedniego tomu, jest to kontynuacja nikomu nie potrzebna. Thomas zasadniczo osiągnął już swoje szczęśliwe zakończenie, ma żonę, syna i oddział łuczników, o którym zawsze marzył. Naprawdę, do jego postaci nic już więcej dopisać nie można, chyba, że autor zdecydowałby się zepsuć tę idyllę. Na szczęście autor nie zdecydował się na to, nieszczęścia dotykające Thomasa bezpośrednio są tu zdecydowanie mniejszego kalibru, ale jednocześnie nic tu już ciekawego z głównym bohaterem się nie dzieje, bo on już jest w pełni ukształtowany.

Przez karty tej powieści przewija bardzo dużo postaci i wątków. Mam wrażenie, że powinna być ona o wiele dłuższa, bo większość z nich jest potraktowana po macoszemu. Bo nawet jeśli tu pojawia się coś ciekawego, to szybko musi zostać ucięte, żeby było miejsce na inne wydarzenia.

W ogóle odniosłam wrażenie, że wiele wątków się pojawiało w sumie po nic. Tak jak brat Michael, z którego perspektywy początkowo obserwujemy wydarzenia. W połowie książki jego postać praktycznie znika, nie ma żadnej konkluzji jego wątku. Ot tak, był zakochany w hrabinie, ale ta wybrała innego, więc braciszek przestał mieć jakiekolwiek znaczenie.

Sama rzeczona hrabina, Bertille zasadniczo nie jest nawet do końca postacią. Wiemy o niej tylko tyle, że jest młoda i piękna, i uciekła od męża. Nic o nie samej, pojawia się ona tylko jako obiekt uczuć mężczyzn, a nie jako osoba.

Niby dobrze, że autor zrehabilitował trochę Robbiego w oczach Thomasa i czytelnika, ale jednocześnie wątek ten kończy się nim ma czas wybrzmieć do końca. I jak już przy Douglasach jesteśmy, to mam do autora ogromną prośbę. Człowieku, jeśli wprowadzasz drugą postać o tym samym imieniu, nazwisku, tytule i stopniu pokrewieństwa wobec innego bohatera to od razu zaznacz wyraźnie, że to jest kto inny! A nie ja się przez kilkadziesiąt zastanawiam, czemu wujowi Robbiego nagle zmienił się wiek i charakter! A to po prostu był inny wuj… Ja rozumiem, że w tamtych czasach ludzie nie byli zbyt oryginalni jeśli chodzi o imiona i połowa rodziny nosiła to samo imię, ale to trzeba czytelnika poinformować, a nie liczyć, że się domyśli! Bo równie dobrze mogłam założyć, że autor się zwyczajnie pomylił!

Postać Rolanda jest chyba najbardziej interesująca, ale też autor nic ciekawego z nim nie robi. To przesiąknięty rycerskimi ideami młodzieniec, dziewiczy rycerz. Początkowo zapowiadało się, że autor pójdzie w zgłębianie dysonansu między tymi ideałami a rzeczywistością wojny, ale nie, Roland zostaje sprowadzony do roli zakochanego rycerzyka.

Bardzo polubiłam postać Keane, irlandzkiego studenta, który porzuca studia aby dołączyć do oddziału Thomasa.

Z antagonistów bardzo ciekawie się zapowiadał ojciec Calade, zakonnik z sokołem wyczuwającym kłamstwa, ale w zasadzie okazał się po prostu kolejnym sadystą w służbie Kościoła.

No i autor domknął wątek z kardynałem Bessèriresem, który moim zdaniem wcale nie musiał być domknięty, zwłaszcza, że Thomas przed akcją tej książki ani razu nie zetknął się z ambitnym duchownym osobiście. Ale nie będę też na to narzekać.

Samo zaś szukanie miecza świętego Piotra… No niby Thomas go szuka, ale bardziej błądzi po omacku i w ostateczności i tak znajduje go przez przypadek. Ale w sumie do takiego rozwiązania wątków szukania relikwii już przywykłam w tej serii.

I jeszcze tylko drobny komentarz odnoście polskiego wydania. Odniosłam wrażenie, że w tym tomie było sporo literówek. Nie jestem pewna, czy więcej niż w poprzednich, ale na pewno bardziej rzuciły mi się w oczy.

Podsumowując, jeśli podobały wam się poprzednie tomy, to możecie przeczytać i ten. Dostaniecie tu po prostu więcej tego samego, poziom jest bardzo podobny. Po prostu nie uważam, by ta książka była potrzebna, bo nie wnosi ona do serii nic nowego.


sobota, 8 lutego 2025

Heretyk - Bernard Cornwell

Tytuł: Heretyk
Cykl: Seria o Świętym Graalu
Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo: HI:STORY
Gatunek: historyczne


No i kolejny tom serii o Świętym Graalu za mną. 
Thomas z Hookton staje na czele oddziału łuczników i w poszukiwaniu Graala wyrusza do Astarac, rodowego majątku rodu Vexille’ów. Na miejscu ratuje przed stosem dziewczynę oskarżoną o herezję. Jednak decyzja ta prowadzi do rozłamu wśród jego ludzi…

Powiem tak, mam problem z tym tomem. Z jednej strony czytało mi się go bardzo dobrze, jak zresztą większość książek Cornwella. Ale z drugiej, tyle rzeczy mnie tu zirytowało…

Po pierwsze uczucia Thomasa do Geneviere, czyli domniemanej heretyczki. W sumie nie tyle przeszkadza mi to, że chłopak tak szybko się w niej zakochał, co fakt, że tak szybko zapomniał o Jeanette. Poważnie, panie autorze, przez dwa poprzednie tomy Thomas był zakochany w pięknej hrabinie i nagle całkowicie przestał o niej myśleć? W całym „Heretyku” Jeanette jest wspomniana tylko w jednym akapicie, króciutkim w dodatku! Nie dostaliśmy żadnego podsumowania jej wątku, nic o tym jak potoczyły się jej losy po zakończeniu „Włóczęgi”. Ja nie oczekiwałam, że o się z nią ożeni czy, że będzie o niej myślał non stop, ale jakaś klamra narracyjna by się tutaj przydała po prostu.

Drugi problem mam zaś z całym wątkiem Robbiego Douglasa. W poprzednim tomie był on bardzo dobrym przyjacielem dla Thomasa, a w tym zdradza go dlatego tylko, że spodobała mu się ta sama dziewczyna. A do tego jeszcze zachowuje się kompletnie jak idiota.

Z pozytywów bardzo spodobała mi się postać opata Plancharda, bardzo porządny człowiek i w dodatku rozsądny. Ciekawa była też intryga z fałszywym Graalem  i rozwiązanie kwestii tego prawdziwego.

Muszę przyznać, że w czasie czytania parę razy sprawdzałam czy czytam dobrą książkę, bo chociaż jest przedostatni tom to autor zamyka w nim wszystkie wątki. Dochodzi tu do ostatecznej konfrontacji z Harlequinem, kwestia Graala zostaje zamknięta, część ważnych postaci ginie.

Trzeba też zaznaczyć, że jest to najmniej historyczny z dotychczasowych tomów. Jedynie w prologu autor opisuje autentyczne wydarzenia. Historia przez to ma mniejszą skalę i jest bardziej osobista.

Ogólnie jest to dobra książka, tylko działania bohaterów miejscami irytują. Czyta się przyjemnie. Jestem ciekawa jak wypadnie ostatni tom, bo szczerze mówiąc, historia po trzecim tomie sprawia wrażenie kompletnej.


sobota, 1 lutego 2025

Włóczęga - Bernard Cornwell

Tytuł: Włóczęga
Cykl: Seria o Świętym Graalu
Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo: HI:STORY
Gatunek: historyczne


Tom drugi serii o Świętym Graalu.

Thomas, Eleanor i ojciec Hobbe wyruszają z misją odnalezienia Graala. Trop prowadzi ich na północ Anglii, na tereny objęte konfliktem angielsko-szkockim. Podczas gdy chłopak bierze udział w bitwie, dziewczyna i ksiądz wyruszają na spotkanie mnicha, który kiedyś opiekował się szalonym ojcem Thomasa. niestety, nie tylko oni szukają starego zakonnika. Dominikanin Bernard de Taillebourg i jego sługa także szukają legendarnego kielicha i nie cofną się przed niczym, by go zdobyć.

O ile w pierwszym tomie miałam wrażenie, że czytam rozbudowany wstęp, tak w drugim akcja nabiera tempa. Nareszcie poszukiwania Graala stają się główną osią fabuły. Thomas zaś w końcu zaczyna brać swoje zadanie na poważnie. Muszę przyznać, że, jak na razie, podoba mi się kierunek, w którym zmierza charakter tego chłopaka. Wystawiony jest on w tym tomie na naprawdę ciężkie próby. Może nie zmienia się on jakoś drastycznie, ale widać, że dojrzewa.

Powraca wiele postaci z poprzedniego tomu, a także pojawia się sporo nowych. O bohaterach powracających nie będę się rozpisywać.

Z nowych postaci bardzo polubiłam przyjaciela Thomasa, Szkota Robbiego Douglasa. Naprawdę fajnie wypadają przekomarzania tych dwóch chłopaków, Anglika i Szkota, którzy normalnie byliby w tamtych czasach wrogami, a których połączył wspólny cel.

A jeśli już o wspólnym celu mowa, to ciekawie wypada główny antagonista tego tomu, czyli dominikanin Bernard de Taillebourg. To bezwzględny inkwizytor, który zrobi wszystko by osiągnąć cel. to on odpowiada za najbardziej wstrząsające i brutalne wydarzenia w tej książce. Acz muszę przyznać, iż początkowo spodziewałam się, że będzie miał większe znaczenie dla całego cyklu.

Ciekawie rozwija się tez w tym tomie wątek Harlequina, niby nawróconego grzesznika, ale chyba nie do końca. Ciekawa jestem jak dalej autor to poprowadzi.

Zdecydowanie najbardziej rozczarowującą z nowych postaci jest Strach na Wróble, który do fabuły wnosi naprawdę niewiele.

Opisy bitew, jak to u Cornwella, są świetne.

Naprawdę, nie mogę się doczekać aż zacznę kolejny tom, bo jak na razie, seria ma tendencję wzrostową, autor uniknął syndromu drugiego tomu i jest on zwyczajnie ciekawszy od poprzednika.